Amerykańskie media straszą krzyżem śmierci na indeksie małych spółek Russel 2000. Ten groźnie brzmiący sygnał inwestycyjny oznacza przecięcie od góry przez szybką średnią 50 sesyjną - średniej 200 sesyjnej. Sytuację obrazuje poniższy wykres:
Zobaczmy co mówią suche liczby na temat krzyża śmierci. Interesować mnie będzie zachowanie indeksu po wygenerowaniu sygnału w ostatnich latach. Od 1988 roku Russel 2000 wygenerował 19 takich sygnałów. Ich zestawienie i skutki prezentuje poniższa tabelka:
Średnia stopu zwrotu po krzyżu śmierci w okresie 5 kolejnych dni wynosi prawie -2%. Oznacza to, że sygnał początkowo budzi obawy inwestorów a rynek w ciągu kilku/kilkunastu dni zdominowany jest przez podaż. Jeżeli jednak spojrzymy na średnią stopę zwrotu w okresie 3 miesięcy po sygnale - jest ona już na poziomie 1,6% a rynek nadrabiał straty w 63% przypadków. Im dalej sięgniemy badaniami tym wyniki korzystniejsze dla byków; w 12 miesiącach po krzyżu śmierci odsetek dodatnich stóp zwrotu jest już na poziomie 79%. Czyli nie taki diabeł straszny jak go malują.
Przeciwieństwem krzyża śmierci jest złoty krzyż - sytuacja analogiczna. W tym przypadku średnia 50 sesyjna pokonuje od dołu średnią 200 sesyjną. Jest to sygnał kupna i powinien zapowiadać wzrosty. Statystyki złotych krzyży od 1988 roku na Russel 2000 przedstawia poniższa tabelka:
I tu sytuacja zaczyna robić się bardzo ciekawa. Twarde liczby pokazują, że groźnie brzmiący krzyż śmierci daje nieco lepsze wyniki, tj. wyższe przeciętne stopy zwrotu, niż zachęcająco brzmiący złoty krzyż. I gdzie tu logika?
Sprawdźmy zatem czy sytuacja techniczna SP500 daje jakieś argumenty dla niedźwiedzi wieszczących krach po krzyżu śmierci Russel 2000 na rynkach amerykańskich. Po pierwsze wykres Sp500 w ostatnich 3 latach:
Aktualnie jesteśmy w 34 miesiącu hossy bez 10-procentowej korekty na SP500. Ostatnio taki trend zdarzył się 20 lat temu i trwał 84 miesięce (!), o czym pisałem w poście Najdłużej trwające trendy wzrostowe w USA bez 10% korekty. Dlatego teorie o najdłuższej trwającej hossie na rynkach amerykańskich są błędne (takim sformowaniem posługuje się przykładowo IndependentTrader oraz inni blogerzy). Póki co rynek skutecznie podtrzymywany jest przez m.in. średnią 100 sesyjną - niebieska na wykresie wyżej) i w mojej opinii dopóki SP500 wyraźnie nie przebije średniej 200 sesyjnej nie ma powodów by stwierdzać, że hossa ma się ku końcowi.
Aktualny charakter amerykańskiego rynku akcji jest, na dzień dzisiejszy, zabójczy dla pozycji krótkich (zachęcam w tym miejscu do ponownego spojrzenia na SP500 w ostatnich 3 latach). Moim zdaniem najsłuszniejszą metodą na korzystanie z tego bezprecedensowego, stabilnego trendu jest kupowanie przy okazji kolejnych korekt. Ile takich korekt i powrotów do wzrostów jeszcze będzie nie wiem - ale wiem, że rynki amerykańskie mają przed sobą najmocniejszy 6-miesięczny okres w oparciu o cykl prezydencki co wyliczyłem w poście Symulacja SP500 w oparciu o cykl prezydencki. Zatem prognoza, że hossa na Wall Street jest u szczytu swoich możliwości w tym momencie jest moim zdaniem wyjątkowo mało prawdopodobna.
Reasumując: krzyż śmierci na Russel 2000 jest sygnałem mało istotnym i jeżeli popatrzymy na jego historyczne wskazania powinien być raczej średnioterminowym sygnałem kupna niż sprzedaży (oczywiście wniosek ten oparty jest o przeciętne wskazania co nie wyklucza w 100% scenariusza mocnej przeceny lub krachu). SP500 jest natomiast od kilku dni w korekcie. Moim zdaniem popyt w okolicach średnich 100 lub 200 sesyjnych (odpowiednio 1950 i 1900 punktów) będzie stanowić sygnał kupna w trwającej od 2009 roku hossie. Jeżeli SP500 przebije trwale średnią 200 sesyjną - będzie to pierwsza oznaka, że zaczyna dziać się coś niedobrego a trend zaczyna słabnąć. Warto też rzucić okiem na podobieństwo między kształtem świec w kwietniu tego roku a obecnie, wykres:
ps. w następnym poście przedstawię sytuację fundamentalną i techniczną dla złota, które w mojej opinii na dniach będzie testować wsparcie 1180 dolarów a docelowo zmierza w okolice 1000 dolarów za uncję. Aby zobaczyć jak kończą się konsolidacje (trójkąty) jak ta, w której złoto jest od czerwca 2013 roku, proszę spojrzeć na okres wrzesień 2011 - kwiecień 2013.
Zobaczmy co mówią suche liczby na temat krzyża śmierci. Interesować mnie będzie zachowanie indeksu po wygenerowaniu sygnału w ostatnich latach. Od 1988 roku Russel 2000 wygenerował 19 takich sygnałów. Ich zestawienie i skutki prezentuje poniższa tabelka:
źródło: Ryan Detrick's Tumblr |
Średnia stopu zwrotu po krzyżu śmierci w okresie 5 kolejnych dni wynosi prawie -2%. Oznacza to, że sygnał początkowo budzi obawy inwestorów a rynek w ciągu kilku/kilkunastu dni zdominowany jest przez podaż. Jeżeli jednak spojrzymy na średnią stopę zwrotu w okresie 3 miesięcy po sygnale - jest ona już na poziomie 1,6% a rynek nadrabiał straty w 63% przypadków. Im dalej sięgniemy badaniami tym wyniki korzystniejsze dla byków; w 12 miesiącach po krzyżu śmierci odsetek dodatnich stóp zwrotu jest już na poziomie 79%. Czyli nie taki diabeł straszny jak go malują.
Przeciwieństwem krzyża śmierci jest złoty krzyż - sytuacja analogiczna. W tym przypadku średnia 50 sesyjna pokonuje od dołu średnią 200 sesyjną. Jest to sygnał kupna i powinien zapowiadać wzrosty. Statystyki złotych krzyży od 1988 roku na Russel 2000 przedstawia poniższa tabelka:
źródło: Ryan Detrick's Tumblr |
I tu sytuacja zaczyna robić się bardzo ciekawa. Twarde liczby pokazują, że groźnie brzmiący krzyż śmierci daje nieco lepsze wyniki, tj. wyższe przeciętne stopy zwrotu, niż zachęcająco brzmiący złoty krzyż. I gdzie tu logika?
Sprawdźmy zatem czy sytuacja techniczna SP500 daje jakieś argumenty dla niedźwiedzi wieszczących krach po krzyżu śmierci Russel 2000 na rynkach amerykańskich. Po pierwsze wykres Sp500 w ostatnich 3 latach:
Aktualnie jesteśmy w 34 miesiącu hossy bez 10-procentowej korekty na SP500. Ostatnio taki trend zdarzył się 20 lat temu i trwał 84 miesięce (!), o czym pisałem w poście Najdłużej trwające trendy wzrostowe w USA bez 10% korekty. Dlatego teorie o najdłuższej trwającej hossie na rynkach amerykańskich są błędne (takim sformowaniem posługuje się przykładowo IndependentTrader oraz inni blogerzy). Póki co rynek skutecznie podtrzymywany jest przez m.in. średnią 100 sesyjną - niebieska na wykresie wyżej) i w mojej opinii dopóki SP500 wyraźnie nie przebije średniej 200 sesyjnej nie ma powodów by stwierdzać, że hossa ma się ku końcowi.
Aktualny charakter amerykańskiego rynku akcji jest, na dzień dzisiejszy, zabójczy dla pozycji krótkich (zachęcam w tym miejscu do ponownego spojrzenia na SP500 w ostatnich 3 latach). Moim zdaniem najsłuszniejszą metodą na korzystanie z tego bezprecedensowego, stabilnego trendu jest kupowanie przy okazji kolejnych korekt. Ile takich korekt i powrotów do wzrostów jeszcze będzie nie wiem - ale wiem, że rynki amerykańskie mają przed sobą najmocniejszy 6-miesięczny okres w oparciu o cykl prezydencki co wyliczyłem w poście Symulacja SP500 w oparciu o cykl prezydencki. Zatem prognoza, że hossa na Wall Street jest u szczytu swoich możliwości w tym momencie jest moim zdaniem wyjątkowo mało prawdopodobna.
Reasumując: krzyż śmierci na Russel 2000 jest sygnałem mało istotnym i jeżeli popatrzymy na jego historyczne wskazania powinien być raczej średnioterminowym sygnałem kupna niż sprzedaży (oczywiście wniosek ten oparty jest o przeciętne wskazania co nie wyklucza w 100% scenariusza mocnej przeceny lub krachu). SP500 jest natomiast od kilku dni w korekcie. Moim zdaniem popyt w okolicach średnich 100 lub 200 sesyjnych (odpowiednio 1950 i 1900 punktów) będzie stanowić sygnał kupna w trwającej od 2009 roku hossie. Jeżeli SP500 przebije trwale średnią 200 sesyjną - będzie to pierwsza oznaka, że zaczyna dziać się coś niedobrego a trend zaczyna słabnąć. Warto też rzucić okiem na podobieństwo między kształtem świec w kwietniu tego roku a obecnie, wykres:
ps. w następnym poście przedstawię sytuację fundamentalną i techniczną dla złota, które w mojej opinii na dniach będzie testować wsparcie 1180 dolarów a docelowo zmierza w okolice 1000 dolarów za uncję. Aby zobaczyć jak kończą się konsolidacje (trójkąty) jak ta, w której złoto jest od czerwca 2013 roku, proszę spojrzeć na okres wrzesień 2011 - kwiecień 2013.
Btw. kończący się 38 tydzień roku jest statystycznie najgorszym tygodniem na Wall Street od 1950 roku (średnia strata 0,59%). Kolejny, 39 tydzień, jest dziesiąty na liście - średnia strata -0,11%. Później jest już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuń