Utrzymywanie zrównoważonego portfela na niezrównoważonych rynkach – to zdanie dobrze odzwierciedla moją obecną strategię. Oderwanie się amerykańskich giełd od fundamentów makroekonomicznych, w rytm melodii granej przez banki centralne, powoduje że jedynym słusznym wyborem są na dzień dzisiejszy pozycje długie. W szczególności na technologicznym Nasdaq’u i jego największych gwiazdach: Tesli, Amazonie, Apple, Facebook'u czy Microsoft'cie. Niemniej na horyzoncie czai się wiele sygnałów ostrzegawczych, które stanowić będą silny kontrargument dla kontynuacji tego trendu w kolejnych miesiącach.
W trakcie marcowego załamania na rynkach, które było związane m.in. z sytuacją epidemiologiczną na świecie, wychodziłem z założenia, że po silnym odbiciu najpóźniej jesienią nastąpi druga fala spadków. Biorąc pod uwagę przebieg zdarzeń z ostatnich tygodni, a także fakt, że 3 listopada tego roku odbędą się w USA wybory prezydenckie, taki scenariusz wciąż traktuję jako bazowy. Pytanie tylko czy administracja Trumpa pozwoli aby do korekty doszło przed wyborami? W mojej opinii odwrócenie trendu może nastąpić najwcześniej w sierpniu, a najpóźniej w listopadzie. Tak wiem, dość spore widełki czasowe - ale każdy większy podryw niedźwiedzi w tym czasie będzie mógł zwiastować coś większego (i zamierzam to wykorzystać). Czyli scenariusz bazowy na ten rok podpowiada - nie ‘czy?’, tylko ‘kiedy?’. Poniżej kilka ciekawych grafik, które w mojej ocenie stanowią wcześniej wspomianne sygnały ostrzegawcze na drugą połowę tego roku.
Poniższa grafika pokazuje notowania największych spółek z indeksu SP500, oraz odwzorowanie tego indeksu w 3 wariantach: dla P/E równego 10 (niedowartościowanie), P/E na poziomie 15 (neutralna wycena), oraz P/E 20 (przewartościowanie). Jak widać powrót do poziomu neutralnego oznaczałby korektę SP500 w okolice 1745 punktów (to jakieś 45-50% od obecnych). Chyba, że zyski spółek zaczęłyby drastycznie rosnąć w kolejnych kwartałach…
W trakcie marcowego załamania na rynkach, które było związane m.in. z sytuacją epidemiologiczną na świecie, wychodziłem z założenia, że po silnym odbiciu najpóźniej jesienią nastąpi druga fala spadków. Biorąc pod uwagę przebieg zdarzeń z ostatnich tygodni, a także fakt, że 3 listopada tego roku odbędą się w USA wybory prezydenckie, taki scenariusz wciąż traktuję jako bazowy. Pytanie tylko czy administracja Trumpa pozwoli aby do korekty doszło przed wyborami? W mojej opinii odwrócenie trendu może nastąpić najwcześniej w sierpniu, a najpóźniej w listopadzie. Tak wiem, dość spore widełki czasowe - ale każdy większy podryw niedźwiedzi w tym czasie będzie mógł zwiastować coś większego (i zamierzam to wykorzystać). Czyli scenariusz bazowy na ten rok podpowiada - nie ‘czy?’, tylko ‘kiedy?’. Poniżej kilka ciekawych grafik, które w mojej ocenie stanowią wcześniej wspomianne sygnały ostrzegawcze na drugą połowę tego roku.
Poniższa grafika pokazuje notowania największych spółek z indeksu SP500, oraz odwzorowanie tego indeksu w 3 wariantach: dla P/E równego 10 (niedowartościowanie), P/E na poziomie 15 (neutralna wycena), oraz P/E 20 (przewartościowanie). Jak widać powrót do poziomu neutralnego oznaczałby korektę SP500 w okolice 1745 punktów (to jakieś 45-50% od obecnych). Chyba, że zyski spółek zaczęłyby drastycznie rosnąć w kolejnych kwartałach…
Kolejny wykres odzwierciedla zmiany sentymentu inwestorów nałożone na Nasdaq.
Poziom optymizmu znalazł się obecnie w strefie, w której przebywał przez 4%
czasu na przestrzeni ostatnich 20 lat oraz 1% licząc od 2011 roku.
Następna grafika to korelacja stopy bezrobocia w USA z
indeksem SP500. Patrząc na wykres w długim terminie można mówić o pewnym poziomie zależności.
Obecnie mamy do czynienia z oderwaniem się giełdy od sytuacji na rynku pracy w
USA.
Kolejny wykres pokazuje liczbę upadających korporacji w USA
od 1999 roku. Obecne poziomy są zbliżone do sytuacji z 2008/2009 roku, czyli
ostatniego kryzysu finansowego. Na ten moment giełda amerykańska zdaje się pomijać
ten aspekt realnej gospodarki.
Ostatnia grafika pokazuje odsetek kredytów hipotecznych, których
posiadacze mieli problem ze spłatą. Kwietniowy odczyt na poziomie 3.4% jest
wyraźnie wyższy niż (nawet) w 2008/2009 roku.
Działania banków centralnych zdaje się natomiast dyskontować rynek złota, który w mojej opinii realizuje silny ruch ku nowym szczytom, o czym pisałem w ubiegłym roku przy cenach ~1300$ za uncję. W ślad za złotem idzie jeszcze bardziej niedowartościowane srebro, które w ostatnich tygodniach pokazało, że jest nie tylko metalem przemysłowym, ale przede wszystkim metalem szlachetnym (mam tu na myśli problemy z zakupem fizycznego srebra na całym świecie).