Ostatnie dni nie przynoszą zbyt wielu okazji do tradingu - przynajmniej z mojego punktu patrzenia na rynek. Chaotyczne ruchy związane z sytuacją na Cyprze spowodowały, że nie dostrzegam żadnego interesującego punktu zaczepienia na wykresach. Indeksy amerykańskie nieprzerwanie brną do góry będąc już prawdopodobnie w elliotowskiej piątce. Złoto znajduje się w okolicach minimum z zeszłego roku i moim zdaniem nie powinno już znaleźć się niżej. Póki jednak nie wyklaruje się zdecydowany ruch dalej pozostanę obserwatorem. W końcu tylko rynek ma rację.
Korzystając z sytuacji po raz kolejny czytam "Wspomnienia gracza giełdowego". Wiele razy wspominałem o tej książce na łamach bloga ale zrobię to po raz kolejny. Zrobię to, ponieważ książka Edwina Lefevre jest absolutnie ponadczasowa. Każdy trader w zależności od etapu rozwoju, na którym się znajduje, znajdzie w tej książce wiele cennych wskazówek. Niektóre zrozumiemy lub dostrzeżemy czytając tę pozycję kolejny raz i mając za sobą nowy bagaż doświadczeń. Myślę, że ta książka jest zupełnie inna w odbiorze dla nowicjusza i dla profesjonalisty. Oboje znajdą tu potrzebne informacje do dalszego rozwoju. „Wspomnienia gracza giełdowego” koncentrują się na przeżyciach i przemyśleniach głównego bohatera Jessego Livermore'a na drodze jego kariery tradera. Drogi żmudnej, wyczerpującej i bardzo wyboistej. Jesse wielokrotnie powtarza, że spekulacja jest stara jak świat i nic się w niej nie zmieniło. Jest tak, ponieważ niezmienne pozostają ludzkie emocje i działania determinowane przez te pierwsze.
Dzieło Edwina Lefevre'a uświadomiło mi kiedyś, że wyniki na rynkach finansowych są uzależnione przede wszystkim od psychologii. Aby to naprawdę zrozumieć potrzeba czasu i doświadczenia. Od rynków dostajemy dokładnie to co chcemy dostać. Pragniemy mieć rację, a może pragniemy być w błędzie? To drugie brzmi absurdalnie, ale nasza podświadomość może nas na takie tory wyprowadzić - chęci bycia w błędzie lub chęci tracenia pieniędzy. Dlatego właśnie spekulacja jest nauką o samym sobie.
Celowo wspomniałem o pragnieniu posiadania racji ponieważ w tradingu może się ona okazać bardzo zgubna. Nadrzędnym zadaniem tradera jest zarabianie pieniędzy a nie posiadanie racji. Trader, który posiada rację w 10% przypadków może okazać się dużo bardziej profitowy od tego, który posiada rację w 90% przypadków. Różnica pomiędzy tymi dwiema kwestiami, z pozoru niewielka, to temat na odrębny post. Z pewnością napiszę go w najbliższych tygodniach!
Paul Tudor Jones przyznał, że egzemplarz „Wspomnień gracza giełdowego” daje każdemu nowo zatrudnionemu traderowi, bez względu na to, czy ma już doświadczenie na rynkach, czy nie. A jeżeli jesteśmy już przy temacie Paul'a, zachęcam do obejrzenia filmu "Trader" - do wyszukania za pośrednictwem google.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do lektury "Wspomnień". Na koniec, jeden z moich ulubionych fragmentów z książki E. Lefevre'a:
Aktualne pozycje:
Korzystając z sytuacji po raz kolejny czytam "Wspomnienia gracza giełdowego". Wiele razy wspominałem o tej książce na łamach bloga ale zrobię to po raz kolejny. Zrobię to, ponieważ książka Edwina Lefevre jest absolutnie ponadczasowa. Każdy trader w zależności od etapu rozwoju, na którym się znajduje, znajdzie w tej książce wiele cennych wskazówek. Niektóre zrozumiemy lub dostrzeżemy czytając tę pozycję kolejny raz i mając za sobą nowy bagaż doświadczeń. Myślę, że ta książka jest zupełnie inna w odbiorze dla nowicjusza i dla profesjonalisty. Oboje znajdą tu potrzebne informacje do dalszego rozwoju. „Wspomnienia gracza giełdowego” koncentrują się na przeżyciach i przemyśleniach głównego bohatera Jessego Livermore'a na drodze jego kariery tradera. Drogi żmudnej, wyczerpującej i bardzo wyboistej. Jesse wielokrotnie powtarza, że spekulacja jest stara jak świat i nic się w niej nie zmieniło. Jest tak, ponieważ niezmienne pozostają ludzkie emocje i działania determinowane przez te pierwsze.
Dzieło Edwina Lefevre'a uświadomiło mi kiedyś, że wyniki na rynkach finansowych są uzależnione przede wszystkim od psychologii. Aby to naprawdę zrozumieć potrzeba czasu i doświadczenia. Od rynków dostajemy dokładnie to co chcemy dostać. Pragniemy mieć rację, a może pragniemy być w błędzie? To drugie brzmi absurdalnie, ale nasza podświadomość może nas na takie tory wyprowadzić - chęci bycia w błędzie lub chęci tracenia pieniędzy. Dlatego właśnie spekulacja jest nauką o samym sobie.
Celowo wspomniałem o pragnieniu posiadania racji ponieważ w tradingu może się ona okazać bardzo zgubna. Nadrzędnym zadaniem tradera jest zarabianie pieniędzy a nie posiadanie racji. Trader, który posiada rację w 10% przypadków może okazać się dużo bardziej profitowy od tego, który posiada rację w 90% przypadków. Różnica pomiędzy tymi dwiema kwestiami, z pozoru niewielka, to temat na odrębny post. Z pewnością napiszę go w najbliższych tygodniach!
Paul Tudor Jones przyznał, że egzemplarz „Wspomnień gracza giełdowego” daje każdemu nowo zatrudnionemu traderowi, bez względu na to, czy ma już doświadczenie na rynkach, czy nie. A jeżeli jesteśmy już przy temacie Paul'a, zachęcam do obejrzenia filmu "Trader" - do wyszukania za pośrednictwem google.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do lektury "Wspomnień". Na koniec, jeden z moich ulubionych fragmentów z książki E. Lefevre'a:
Dużo czasu zabiera, zanim człowiek zrozumie wszystkie nauki płynące z popełnionych błędów. Mówi się, że każdy kij ma dwa końce, a każda rzecz dwie strony. Ale rynek giełdowy ma tylko jedną stronę – i nie jest to ani strona długa, ani krótka, lecz właściwa. Zrozumienie tej generalnej zasady zajęło mi znacznie więcej czasu niż przyswojenie sobie bardziej technicznych aspektów spekulacji.
Słyszałem o ludziach, którzy zabawiają się, dokonując papierowych transakcji giełdowych. Czasem zarabiają na nich miliony dolarów – oczywiście tylko na papierze. W ten sposób bardzo łatwo zostać wybitnym spekulantem. Przypomina to anegdotę o dżentelmenie, który sposobił się do pojedynku. Jego sekundant pyta go:
- Czy rzeczywiście jest pan dobrym strzelcem?
- Nie chwaląc się – odpowiada skromnie dżentelmen – potrafię z odległości dwudziestu kroków trafić w nóżkę kieliszka od wina.
- To rzeczywiście niezłe osiągnięcie – odrzekł tamten. – Ale czy potrafiłby pan to zrobić również wtedy, gdyby kieliszek miał również pistolet wycelowany w pana serce?
Grając na giełdzie, ciągle muszę wykładać pieniądze na poparcie swoich tez. Liczne straty nauczyły mnie, że nie powinienem inicjować pozycji, dopóki nie nabiorę pewności, że za chwilę nie będę musiał się wycofać. Jeśli nie mam takiej pewności, po prostu nic nie robię, czekam. Ale to nie może prowadzić do niezdecydowania. Przez całe swoje życie popełniałem różne błędy, ale w traceniu pieniędzy zdobyłem pokaźne doświadczenie zgromadziłem całą masę wartościowych przestróg. Parę razy straciłem prawie wszystko, co miałem, ale nigdy nie byłem totalnym bankrutem. Inaczej już dawno pożegnałbym się z giełdą. Zawsze wiedziałem, że będę miał następną szansę i że drugi raz nie popełnię tego samego błędu. Wierzyłem w siebie.
Człowiek musi wierzyć w siebie i w swój rozum, jeżeli chce wyżyć z tej gry. Właśnie dlatego nie polegam na plotkach i nie wierzę w informacje insiderów i tym podobne. Jeśli kupuję akcje za radą Smitha, to muszę także czekać na jego wskazówkę, kiedy je sprzedać. Jestem od niego zależny. Załóżmy, że Smith pojechał na wakacje, a nadszedł czas sprzedaży tych akcji. Nie, drodzy państwo, nikt nie zarobi dużych pieniędzy na tym, co doradzą mu inni. Wiem z doświadczenia, że nikt nie może dać mi wskazówki albo serii wskazówek, dzięki którym zarobiłbym więcej pieniędzy niże te, które mogę zarobić, opierając się na własnym rozsądku. Musiało minąć pięć lat nim nauczyłem się grać w sposób na tyle inteligentnym aby zarabiać duże pieniądze nawet wtedy, kiedy mam rację co do stanu i perspektyw rynku.
Aktualne pozycje:
Kliknij by zobaczyć szczegóły |
Zdecydowanie jedna z najlepszych (jak nie najlepsza) pozycji z zakresu profesjonalnej spekulacji. Mnóstwo uniwersalnych zasad, jak chociażby regularne podkreślanie wartości piramidowania pozycji. Dopiero po przeczytaniu tej książki dotarło do mnie, że w tradingu naprawdę warto rozbijać pozycję na kilka mniejszych części i dokładać gdy cena idzie w naszym kierunku. Historia Livermore'a (tak samą z resztą Paula T.Jonesa) pokazuje, iż kilka dużych, pierwszych porażek nie oznacza, że nie uda nam się w końcu wyjść na swoje. Livermore - niewątpliwie jeden z największych spekulantów w historii, szkoda tylko że umarł w taki sposób...
OdpowiedzUsuńCo do Paula T.Jonesa - jest to facet, który dla mnie osobiści jest największych wzorem jeśli chodzi o trading. Rewelacyjny wywiad w "Market Wizards" i tak samo w trudno dostępnym "Traderze". Paul T.Jones, Jesse Livermore i Stanley Druckenmiller - dla mnie trójka największych w tym biznesie.
btw. bardzo wartościowy blog, pozdr.
M15
Jeżeli ktoś by miał problem z dostępem do filmu to zamieszczam link: http://vimeo.com/38999634. "Market Wizards" - faktycznie jest to książka, którą każdy także powinien przeczytać. Pozdrawiam!
Usuńwidzę że ostatnie stop lossy zostaną nadrobione z nawiązką ;) z ciekawości sprawdziłem jak wejście na eurjpy wygląda na wykresie i przyznam, że jestem pod wrażeniem. podpisuje się pod słowami M15, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj, tak jak pisałem pod ostatnim postem - jeżeli tylko umiejętnie kontroluje się stratę to zyski same przyjdą. Teraz pozostaje pytanie ile z tej pozycji wycisnę - chciałbym 300 pipsów, zobaczymy co na to rynek. Pozdrawiam!
UsuńArtur, na eurjpy świetny trade. Ja liczyłem rano jeszcze na retest okolic 124.43, żeby wejść też - nie było już okazji ale miałem chociaż shorty na eu. Widzę, że pozycję otwierałeś ok.4 w nocy - tak z ciekawości, miałeś określony scenariusz i czekałeś na niego podczas sesji azjatyckiej, czy EA zawarł transakcje? Przeglądałem część Twoich zagrań i zauważyłem w kilku przypadkach, że niejednokrotnie byłeś na plusie ok. 30 pips, po czym rynek zawracał i zlecenie było zamykane SL - nie myślałeś nad tym, żeby przy takich ruchach już przesuwać SL chociaż na BE+1? Ja stosuję taką taktykę, a też jestem full time traderem, dlatego pytam;)
OdpowiedzUsuńPodrawiam
Pozycja została otwarta ze zlecenia oczekującego, nie korzystam z EA. Generalnie jestem swing traderem i interesują mnie zasięgi powyżej 100 pipsów (80% moich wejść ma target >100 pips). Pozycję przestawiam na BE+1 zazwyczaj na 60/80 pipsowym zysku, nie wcześniej; za dużo razy zdarzyło mi się, że za szybko stawiałem BE+1 a rynek zawracał i traciłem fajny ruch SL mam dość wąskie więc testowanie rynku nie kosztuje mnie bardzo dużo. Dodatkowo jeżeli rynek idzie w moją stronę szukam miejsc do piramidowania. A Ciebie rynek określił jako scalpera czy swing tradera? Pozdrawiam!
Usuńps szkoda mi L na złocie z zeszłego tygodnia, zabrakło 5 pipsów żeby rynek nie wybił mi SL a w tym momencie rachunek byłby o 40% podniesiony tylko na tej transakcji. No ale co zrobić, kontrola ryzyka przede wszystkim.
UsuńRozumiem, trzeba się trzymać uniwersalnych zasad, jak chociażby - kontrola ryzyka przede wszystkim - tak jak napisałeś, a szczegóły naszych strategii i zarządzania pozycją, każdy dopasowuje pod siebie. Ja jestem day traderem. Strefy na wyższych tf-ach w których szukam wejścia wyznaczam na podstawie Supply/Demand i poziomów fibo, a sam moment wejścia to już PA na niskim tf (często m1). Lubię dzielić pozycję na kilka części (dokładać wraz z potwierdzeniem mojego scenariusza) i staram się nie ryzykować więcej niż 1-1,5% na transakcję. Pozdrawiam!
UsuńPsychologia jest kluczem. Aby się jak najmniej z nią borykać poszedłem w stronę automatów. Jednak to też jest wyboista droga i póki co pobiegają sobie one na demo.
OdpowiedzUsuńTwój styl gry i to co grają praktycyforex (do których trafiłem za Twoją rekomendacją) przekonują mnie, czuje że to jest dobra droga.
A książka w drodze :)
Pozdrawiam