Współczynnik Dow-Gold, czyli relacja wartości indeksu giełdy nowojorskiej do ceny złota od przeszło 100 lat jest kompasem dla długoterminowego myślącego inwestora. Zobaczmy jaką drogę pokazuje nam dzisiaj.
Indeks Dow Jones Industrial został stworzony w 1896 roku przez Charlesa Dowa i statystyka Edwarda Jonesa. Jest to najstarszy i najbardziej popularny indeks giełdy nowojorskiej. Obecnie składa się on z 30 największych amerykańskich przedsiębiorstw.
Wskaźnik Dow-Gold, który chcę zaprezentować w tym artykule, jest ilorazem wartości indeksu Dow Jones oraz ceny złota fizycznego wyrażonej w dolarach amerykańskich. Skąd pomysł na taki wskaźnik? Złoto jest najczystszą formą pieniądza stanowiąc konkretną wartość w przeciwieństwie do pieniądza fiducjarnego czyli nie mającego oparcia w dobrach materialnych. Pieniądz sam w sobie nie stanowi zatem wartości – jest jedynie miernikiem wartości. We współczesnych systemach gospodarczych pieniądz fiducjarny emitowany jest przez banki centralne w ramach prowadzonej przez nie polityki monetarnej. Zestawienie indeksu giełdy i wartości kruszcu będzie zatem obrazowało różnicę pomiędzy podażą pieniądza tworzonego przez rządy (banki centralne), a podażą fizycznie dostępnego złota (zwiększona podaż pieniądza stymuluje inwestycje, co z kolei przekłada się na wzrost indeksów giełdowych). Nasz współczynnik pokaże zatem jak tani, czy też drogi, jest papier w porównaniu do nie-papieru. Na dzień dzisiejszy (26.11.2009r.) Dow Jones jest na poziomie 10460 punktów a cena złota wynosi 1185$, zatem wskaźnik Dow-Gold wynosi 8,83 pkt. (10460/1185=8,83). Czy to dużo, czy mało? Spójrzmy na wykres.
Interpretacja Dow-Gold w kontekście historycznym.
Patrząc na wykres widzimy, że preferencje inwestorów nie są stałe a indeks tworzy coraz wyższe szczyty oraz drastycznie powraca do poziomu ok. 3 punktów. Wzrost naszego wskaźnika to zwrot światowego inwestoriatu w kierunku pieniądza fiducjarnego i rynków kapitałowych implikujący hossy giełdowe. Jak pokazuje historia po kilkunastu latach w jednym bądź drugim cyklu inwestycyjnym następuje zmiana nastrojów, przed którą Dow-Gold może nas ostrzec.
Pierwsze dwa wzrosty wskaźnika rozpoczęły się bezpośrednio po zakończeniu pierwszej i drugiej wojny światowej. Rok 1929 to początek Wielkiej Depresji w Stanach Zjednoczonych i trwająca 3 lata blisko 90 procentowa przecena indeksów giełdowych – tańszy papier powodował coraz niższą wartość Dow-Gold. Po zakończeniu II Wojny Światowej i wyłonieniu się USA jako czołowego mocarstwa świata wskaźnik zaczął drastycznie wzrastać, aby w 1965 roku osiągnąć poziom 28 punktów.
Punktem zwrotnym w cieszącym się prosperity mocarstwie okazał się początek bezsensownej wojny w Wietnamie. Związane z tym były gigantyczne i stale rosnące wydatki, wielkie deficyty, a następnie niepokoje społeczne i słabnące morale narodu. Nie sprzyja to zaufaniu zarówno waluty jak i rynków equity. Spadkowi Dow-Gold w kolejnych latach towarzyszyły problemy gospodarcze USA w latach 70’, kryzys naftowy, ogłoszenie bankructwa przez rząd w 1971 roku, a także afera Watergate z udziałem prezydenta Nixona. W ciągu 14 lat wskaźnik powrócił swojego naturalnego poziomu (ok. 3 punktów), osiągając nawet w 1979 roku minimalną wartość 1 pkt.
Z pomocą Paula Volckera (ówczesnego szefa FED) Stany Zjednoczone ponownie weszły na ścieżkę prosperity a Dow-Gold wybił się ponad poziom 5 punktów, wędrując nieprzerwanie do 2000 roku i osiągając niespotykany dotąd poziom 40 punktów. Kulminacyjnymi wydarzeniami wieńczącymi ten trend wzrostowy były tym razem pęknięcie bańki dotcom’ów i ataki 9/11. Zamachy terrorystyczne posłużyły następnie za pretekst do “wojny z terrorem” i szerszej interwencji militarnej na Bliskim Wschodzie. Kontrowersyjna wojna a następnie kosztowna pacyfikacja Iraku i Afganistanu pochłonęła i nadal pochłania olbrzymie środki, drążąc jednocześnie morale narodu i znowu osłabiając zaufanie do Ameryki i jej waluty. W wielu aspektach eskalacja tej wojny przez Busha jest analogiczna z brnięciem Nixona coraz głębiej w bagno wojny wietnamskiej.
Jakie powinniśmy wyciągnąć wnioski?
Pierwsze co nasuwa mi się myśl gdy patrzę na Dow-Gold, to idealne połączenie wierzchołków z 1929, 1965 i 2000 roku. Prosta analiza techniczna i mamy prostą łączącą te 3 punkty.
Zdaje się, że naturalna korelacja Dow Jones i ceny złota wacha się w przedziale 2 do 5 punktów. Czy tam właśnie zmierzamy? Myślę, że tak. Kryzys 2007-2009 i drastyczna przecena na rynkach światowych nie jest, na podstawie tego wskaźnika, końcem sekularnej hossy złota. W jakim scenariuszu to wszystko się rozegra, ciężko powiedzieć. Być może Dow Jones spadnie do 4000 punktów a cena złota pozostanie na swoim miejscu, albo to Dow Jones przestanie zniżkować, a cena złota skoczy do 3500$ (obie wersje odpowiadają wskaźnikowi Dow-Gold = 3pkt.). Osobiście celował bym gdzieś pomiędzy tymi dwoma wariantami.