Indeks giełdowy dowolnego kraju jest nie tylko prostą i w miarę racjonalnie dedukowaną miarą rozwoju ekonomicznego, lecz także jednym z najlepszych i najbardziej niezawodnych barometrów przyszłych trendów gospodarczych. Jeżeli przeanalizujemy najważniejsze wskaźniki makroekonomiczne takie jak poziom PKB, bezrobocie, inflacja czy wysokość stóp procentowych w danym kraju dojdziemy do wniosku, że indeks giełdowy reaguje na te dane ze średnio półrocznym wyprzedzeniem.
Warto zatem zdać sobie sprawę z faktu, że zdecydowana większość bieżących informacji została już zdyskontowana przez giełdę. Jeżeli dzisiaj otrzymujemy dane o stopie bezrobocia w Stanach Zjednoczonych za ostatni miesiąc to pamiętajmy, że rynek zdyskontował tę informację już pół roku temu! Ruchy odbywające się bezpośrednio po ogłoszeniu takich danych to nic innego jak szum. Osobiście nawet ruchy dzienne traktuje jako szum; czyli x transakcji dający losowy wynik na koniec sesji. Giełda nigdy nie patrzy za siebie. Nawet jeżeli dane były dalekie od prognoz, a indeksy bezpośrednio po ogłoszeniu rozpoczęły korektę to z wysokim prawdopodobieństwem i tak nie zaburzy to bieżącego trendu średnioterminowego, który jest odzwierciedleniem koniunktury za mniej więcej 6 miesięcy.
A gdybyśmy przestali prognozować? Gdybyśmy powiedzieli sobie; „cóż, nie jestem w stanie przewidzieć tego co się stanie, zbyt wiele czynników na to wpływa, to zbyt złożona sprawa”? Gdybyśmy za pierwszorzędną zasadę przyjęli „to rynek ma zawsze rację a ja, jako jego drobna cząstka, mogę się jedynie dostosować”? Gdybyśmy po prostu zaczęli traktować rynki finansowe jako nieprzewidywalne?
Powyższy akapit doskonale odzwierciedla moje podejście do giełdy i charakter tego bloga. Bloga, na łamach którego prezentuje techniczne podejście do rynków finansowych. Bloga, na którym nie zamieszczam informacji w stylu „do końca roku WIG20 znajdzie się na poziomie 1500 punktów”. Takie prognozy są nie tylko zbędne w profitowej spekulacji lecz wręcz niebezpieczne. Stwarzają bowiem m.in. ryzyko wystąpienia tzw. efektu potwierdzenia. Im szybciej okażemy rynkowi pokorę tym szybciej nas wynagrodzi.
Jak zatem zarabiać skoro nie wiemy w jakim kierunku to wszystko podąża? Otóż sukces moim zdaniem tkwi w umiejętnym zarządzaniu pozycjami. Jest to jednak sztuka, którą musimy sami sobie wypracować. Nie da się jej wyczytać z książek ani nie jest nas w stanie nikt jej nauczyć. To bardzo złożona i indywidualna sprawa każdego spekulanta; pochodna jego oczekiwań wobec rynku, awersji do ryzyka, charakteru i wielu innych czynników.
W swoim sposobie postrzegania rynków finansowych nie neguję podejścia fundamentalnego. Wychodzę z założenia, że każde podejście jest dobre jeżeli tylko przynosi zyski. Inwestowanie w oparciu o analizę fundamentalną wymaga moim zdaniem od inwestora długoterminowego utrzymywania pozycji, co z kolei kłóci się z moim średnioterminowy charakterem gry.
Tworząc tego bloga mam nadzieję, że drodzy Czytelnicy znajdą na nim informacje i wskazówki mogące przydać się w trakcie budowania własnego, zyskownego systemu zarządzania pozycjami.
What Will The Fed Do Next?
38 minut temu
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń"Jeżeli dzisiaj otrzymujemy dane o stopie bezrobocia w Stanach Zjednoczonych za ostatni miesiąc to pamiętajmy, że rynek zdyskontował tę informację już pół roku temu!"
OdpowiedzUsuńAutorze powyższych słów, nie kasuj moich komentarzy, tylko proszę ustosunkuj się do nich.
Witam,
OdpowiedzUsuńusunąłem Pański pierwszy wpis ponieważ był niekulturalny.
W poście przedstawiłem indeksy giełdowe jako barometry gospodarki. Przykład; odbicie na indeksach w marcu 2009 - dyskontowanie wyjścia USA z recesji w III kwartale 09. Czy uważa Pan, że giełda nie pełni funkcji barometra? Prosiłbym o rozwinięcie swoich zastrzeżeń.
Teraz podał Pan przykład z którym jestem w stanie się zgodzić. Natomiast stwierdzenie, że rynek pół roku temu zdyskontował informację o tym, że w danym miesiącu inflacja wyniosła akurat tyle ile wyniosła to jest już spore nadużycie:)
OdpowiedzUsuńMożemy użyć (dalece ogólnego) stwierdzenia, że rynek dyskontuje przyszły trend w gospodarce, czy w koniunkturze jakiegoś sektora. Ale nie że rynek dyskontuje dokładny odczyt jakiegoś wskaźnika ekonomicznego.
No chyba, że ma Pan jakieś argumenty które mnie do tego przekonają bo innych niż jasnowidztwo części uczestników rynków finansowych nie znajduję.
Rozumiem co ma Pan myśli.
OdpowiedzUsuńMój tok myślenia jest następujący; bieżąca koniunktura to efekt współoddziaływania na siebie szeregu czynników, które możemy wyodrębnić i nazwać pod postacią wskaźników makroekonomicznych. Mają one zróżnicowany pod względem siły wpływ na efekt końcowy. Niekorzystne działanie jednego z czynników, np. zwiększającą się inflacja może, mimo dobrego stanu pozostałej części "organizmu", wpłynąć negatywnie na całą koniunkturę.
W takiej sytuacji mechanizm rynkowy dostrzeże zbliżające się niebezpieczeństwo i zawczasu uwzględni je w cenach. Teraz pojawia się pytanie; czy rynek zdyskontował ogólną koniunkturę czy konkretny wskaźnik jakim jest inflacja. I tutaj, sięgając np. po wykres cen złota dostaniemy odpowiedź.
Taki przykład jest dla mnie argumentem, że rynek finansowy potrafi nie tylko dyskontować ogólny trend w gospodarce ale i poszczególne wskaźniki makroekonomiczne.