Nawiązując do maili, które dostałem w ostatnim czasie chciałbym poruszyć kilka istotnych kwestii związanych ze spekulacją na rynkach finansowych. Jest bowiem jedna rzecz, która łączy te wszystkie wiadomości od drogich czytelników bloga - pytanie „czy to już pora by grać na spadki”.
Starając się uzasadnić to pytanie odnieśmy się do psychologii inwestowania. Poruszając się po rynkach finansowych statystyczny inwestor, posługujący się analizą techniczną, pragnie złapać jak największy procent danego ruchu. Jeżeli uda mu się zarobić na pojedynczej transakcji lecz po czasie widzi, że można było zarobić więcej (udało mu się złapać niewielką część danego ruchu) - czuje niedosyt. Dlatego spekulantów ciągnie do grania wbrew istniejącemu trendowi; mają nadzieję, że to właśnie w tym momencie, w którym wejdą w rynek nastąpi korekta bądź odwrócenie trendu a im uda się osiągnąć większe profity. Choć istnieją techniki, które pomagają w wychwytywaniu maksimów i minimów na danym rynku to jednak moim zdaniem dużo lepszym pomysłem jest staranie się podpiąć pod istniejący już ruch. Metoda ta jest nie tylko prostsza ale i w dłuższym okresie bardziej profitowa. Wchodząc w rynek pod prąd już na starcie jesteśmy w gorszej pozycji niż osoby, które grają zgodnie z panującym sentymentem. Sytuacje gdy mamy okazję złapać lokalne ekstremum dają zazwyczaj bardzo korzystny stosunek ryzyka do potencjalnego zysku. Z doświadczenia wiem jednak, że w dłuższym okresie będziemy mieli problem by utrzymać swój depozyt ponad kreską stosując taką metodę. A o tym jak skutecznymi inwestorami jesteśmy świadczy fakt czy potrafimy osiągać regularne zyski w długim okresie czasu.
Niektórzy powołują się także na sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych lub innych krajów. Są świadomi problemów na rynku pracy, mizernego wzrostu gospodarczego, zabójczej polityki taniego pieniądza, problemu Peak Oil, PIGS i wielu innych . Ja także dostrzegam te problemy. Nie przeszkadza mi to jednak grać na wzrosty. Pamiętajmy, że to rynek dyktuje cenę, nie my. Pojedynczy spekulanci mogą się wyłącznie dostosować. Dlatego świadomość o tak poważnych zagrożeniach powinna nam jedynie przypominać o stosowaniu zleceń typu „stop loss”. O niczym więcej.
Są tacy, którzy twierdzą że przed nami jeszcze długa droga na północ. Inni twierdzą, że to koniec wzrostów i od początku tygodnia rozpoczną się spadki. Ja natomiast wiem jedynie jaki panuje trend i staram się tak zarządzać otwartymi pozycjami by dostosować się do każdego możliwego scenariusza wydarzeń. Czy przewidywanie tego, w którą stronę pójdą indeksy ma sens? Jaką mamy pewność, że rynki zachowają się zgodnie z naszymi przewidywaniami? Jedyne co wiemy na pewno to jak rynki zachowywały się w przeszłości. W końcu cała analiza techniczna opiera się na badaniu przeszłości celem wyciągania stosownych wniosków. Rynki finansowe są nieprzewidywalne. Pomysł, że ktoś mógłby przewidzieć, co się wydarzy, jest sprzeczny z moim sposobem postrzegania rynku.
Trend i zlecenie „stop loss” są naszymi najlepszymi przyjaciółmi.
Rachunek inwestycyjny:
Saldo początkowe: 10 000 PLN (01.06.2009)
Saldo po pierwszym roku: 52 089 PLN (01.06.2010)
Saldo aktualne: 57 923 PLN
Otwarte pozycje:
- Long S&P500 1230 pkt.
Wartość niezamkniętych pozycji: 1 974 PLN
The American Dream Is Far From Over
17 minut temu
Chyba każdy spekulant wie lub słyszał o tym, że trend is your friend - rzadko jednak tak metoda jest stosowana w praktyce. Wiem to po sobie bo obiecuje sobie cały czas, że będę grał z trendem a jak przeanalizuje swój rachunek to zauważam mnóstwo pozycji gdzie kopałem się z rynkiem.
OdpowiedzUsuńDobry blog, imponujące wyniki, pozdrawiam
Sławek K.
Witam,
OdpowiedzUsuńjeżeli ma Pan problem ze stosowaniem takiej metody proponuję proste ćwiczenie: proszę utworzyć dziennik spekulacyjny i przy każdej transakcji zapisywać:
- aktualny trend średnioterminowy
- moja transakcja (long/short)
Jeżeli wpisy przeczą sobie (inne kierunki) - sugeruję nie wchodzić w transakcję. Po pewnym czasie zacznie Pan to robić podświadomie, bez prowadzenia dziennika.
Gold Long 1391$
Widzę szansę na duże pieniądze. Jesteś po dobrej stronie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCenię sobie Pańskiego bloga gdyż w publikowanych tu tekstach można doszukać się pokory wobec rynku - tym najłatwiej odróżnić amatora od profesjonalisty. Pozdrawiam i życzę sukcesów!
OdpowiedzUsuńSławek K. i anonim z 18 grudnia, wymieniane tu kwoty są z rachunku DEMO. Proszę autora o uczciwość i dopisanie rachunek DEMO, bo niektórzy nie są tego świadomi.
OdpowiedzUsuńInformacja ta widnieje we wpisie "O blogu i autorze" - http://arturhess.blogspot.com/2010/01/o-blogu-i-autorze.html. Na konto XTB Demo zdecydowałem się ponieważ oferuje ono pogląd rachunku live (nierozłączna część tego bloga). Osobiście korzystam z usług Internetowego Domu Maklerskiego (platforma IDM Trader) a operacje dokonywane na koncie XTB są powieleniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!